Przegląd prasowy

Obrazek
Wpadnij tu, żeby pogadać na dowolny temat.
Linki do najważniejszych fundacji, stowarzyszeń, portali internetowych.

Re: Przegląd prasowy

Postprzez Margaret74 » Pt maja 14, 2010 13:50

NO ta -wszystkich do jednego wora nie możemy wrzucić-kiedy byłam częstym gościem w domu dziecka,widziałam trochę- i tego dobrego ,i tego złego niestety.Widziałam rodziców,którzy w szoku byli kiedy doszło do odebrania im dzieci-stawiali się na terapię,remontowali dom,pracy szukali-wszystko byle dzieci odzyskać,ale to nie jest wcale częsty przykład.bIologiczna matka naeszej Małej wszystkie dzieci miała rozrzucone po domach dziecka-wybrała partnera-to jego niańczyła kiedy na detoxie był.Żeby mieć "kontakt"z córkami ...kupiła im komórki :evil:
A dzieci,"te" dzieci wymagają dużo pracy i miłości.Ważne,by od psycholog z ośrodka uświadomił to przyszłym rodzicom czy to zastępczym,czy adopcyjnym,bo potem ludzie są w szoku,kiedy wychodzić mogą pewne niedoskonałości psychofizyczne u dzieci.O naszą Małą starała się matka adopcyjna,ale niestety-nie spodobał jej się jeden detal-Mała czubeczek języczka wyciągała,a przecież była prześlicznym dzieckiem...Jak głębiej z psycholog rozmawialiśmy ,powiedziała nam ,że to częste sytuacje-niektórzy ludzie bowiem przychodza i chcą wybierać jak...w katalogu.To straszne,ale prawdziwe.
Bardzo mocno trzymam kciuki za projekt rodzin zastępczych,wiosek SOS,bo w domach dziecka tez dzieje się często źle-nie ma co ukrywać tego faktu.
Avatar użytkownika
Margaret74
 

Postprzez » Pt maja 14, 2010 13:50

 

Re: Przegląd prasowy

Postprzez paproshka » Pn maja 31, 2010 08:23

Znalazłam ten wywiad, o którym wspominała Małgosia :)
http://www.gala.pl/gwiazdy/wywiady/zoba ... miska.html
Obrazek
Avatar użytkownika
paproshka
lokator
lokator
 
Posty: 288
Dołączył(a): Cz kwi 15, 2010 11:46
Lokalizacja: Karczew

Re: Przegląd prasowy

Postprzez Margaret74 » So cze 19, 2010 06:45

ciąg dalszy opowieści o Majce,co przyjmowała Jezusa...

Internauci bywają złośliwi i aroganccy. Piszą anonimowe opinie, więc wolno im prawie wszystko. Ale internauci potrafią też być dobrzy, wrażliwi i hojni. Jak ci, którzy zareagowali na nasz tekst o Majce z Domu Dziecka, która jakiś czas temu szła do pierwszej komunii.

Majkę zabrali z domu ósmego października 2008 roku. Pani socjalna i jeszcze jakiś pan tłumaczyli jej, że nie może zostać z mamą, choć bardzo by chciała, ma przecież dopiero siedem lat. „Twoja mama nie daje rady wychowywać dzieci” - tłumaczyła pani socjalna.”Dlatego zamieszkasz w domu dziecka”. Z Majką pojechała także jej starsza siostra - Ewka.

Mama Majki rzeczywiście ma problemy z potomstwem. Urodziła cztery córki i każda z nich trafiała do domu dziecka. „Sąd mówił, że jestem niewydolna wychowawczo” - wyjaśnia Beata uczonym tonem. Zna to sformułowanie na pamięć, tyle razy je przecież słyszała. "Pewnie chodziło im o to, że jak chodzę do pracy, to dzieciaki zostają same, bez opieki i jedzenia. Albo o to, że nie odrabiają lekcji. Sama nie wiem” - wzrusza ramionami Beata.

W maju tego roku Majka szła do pierwszej komunii świętej. Sama wypisała zaproszenia. „Kochana mamo” - kaligrafowała starannie Majka. ”Przyjdź na moją komunię do domu dziecka. Adres - Poznań, ulica Pamiątkowa. Bardzo proszę, mamusiu”.

I mama przyszła. W niedzielę, 9 maja, tuż po dziewiątej rano. Pomagała Majce ubierać albę, wpinała wianek w krótkie blond włoski córeczki. Przyjechała też babcia spod Buku i siostra, choć w zaawansowanej ciąży, przyjechała także.

Uroczystość była wspaniała. Najpierw msza i sakrament w kościele. Prawdę mówiąc, nie cała rodzina Majki mogła spokojnie usiedzieć w kościelnych ławach. Na przykład siostra Majki wyszła na dwór już w połowie mszy. Rozcierała obolałe stopy i nie mogła się doczekać, kiedy to wszystko się skończy. „Głodna jestem” - stękała, obgryzając paznokcie. ”A u nich tam w domu dziecka czeka dobre żarcie”.

I to była prawda. Na Majkę czekał pyszny obiad, tort i prezenty. Majka odbierała je siedząc, jak królowa, na kanapie, a goście podchodzili do niej i wręczali. Najdłużej Majka ściskała panią Renatę, ukochaną wychowawczynię, najkrócej - mamę.

„A po komunii rozdzwoniły się u nas telefony. Internauci, którzy przeczytali tekst o Majce w Onet.pl, chcieli pomóc dziewczynce” - uśmiecha się Wojciech Walczak, dyrektor Domu Dziecka numer 2 w Poznaniu. „Jedna z pań, z Wrocławia, chciała utworzyć dla Majki rodzinę zastępczą. Wziąć dziewczynkę do siebie i wychowywać ją w rodzinnym domu. To piękny gest” - mówi pan Wojciech.

Piękny, ale niewykonalny. Po pierwsze - żeby stworzyć rodzinę zastępczą, trzeba przejść przez setki procedur, a po drugie - Majka by nie chciała. Ona wciąż wierzy, że nadejdzie dzień, obojętnie, czy zimowy, czy letni, w którym w drzwiach domu dziecka stanie jej mama i powie coś, co śni się Majce codziennie. To cztery słowa. „Majka, idziemy do domu”.

Były też inne telefony do domu dziecka w Poznaniu. Ktoś chciał przysłać słodycze, bo zbliżał się Dzień Dziecka. ktoś inny pytał o plany wakacyjne Majki, bo chciałby jej zafundować obóz. Jedna z internautek przysłała 500 złotych.

„To była bardzo miła i rozsądna pani”- wspomina Renata Orzołek, wychowawczyni Majki. „Mówiła, że sama ma dwie córki i obie udzielają się jako wolontariuszki. Jedna w Domu Dziecka, druga w domu starców”.
Renata musiała tej pani wytłumaczyć bardzo drażliwą rzecz. Otóż pieniędzy nie można wydać tylko na potrzeby Majki. Fakt, że stała się ona gwiazdą domu dziecka po artykule w Onecie, nie może przysłonić innego faktu – że tu przecież mieszkają także inne dzieci.

„Zrobiłyśmy tak” - wyjaśnia pani Renata: ”Majka oczywiście nie wiedziała, co by chciała dostać, bo ona nie jest roszczeniowa. Ustaliłyśmy, że za 100 złotych kupimy jej ubrania, a 400 wydamy latem w czasie obozu harcerskiego na grupę, do której Majka należy. Była taka dumna, że może się przyłożyć do kosztów obozu. A sukienkę i dres, który kupiłyśmy, obnosiła po naszym domu, jak paw swój ogon”.

„Ludzie naprawdę chcieli pomóc” - mówi Wojciech Walczak. „Pisali maile, pytali o adres, chcieli przysyłać paczki. Ale tak naprawdę pomóc Majce mogłaby tylko jej mama, gdyby wystąpiła do sądu z wnioskiem o oddanie jej córek do domu. ”Bo dzieci z Domu Dziecka nie są szczęśliwe, obojętnie, czy trafiają tam, gdy mają pięć lat czy piętnaście. Na huśtawce buja się drobna czarnulka, ściskająca lalkę. ”Jestem tu już pół roku, ja i mój brat”- tłumaczy. „Mamusia piła wódkę, więc nas zabrali tutaj. Kiedyś nas weźmie do domu, wiem o tym” - zapewnia mnie mała. ”My z bratem tu czekamy” - pokazuje rozległy plac zabaw. „Codziennie.”

Bo kiedy mała spadnie z tej huśtawki i potłucze kolano, to nie mama będzie jej przyklejać plaster i ocierać łzy. A kiedy będzie wieczorem zasypiała, to będzie tuliła do piersi jedynie puchatego misia. I buziaka nikt nie da na dobranoc. I nie powie; „karaluchy do poduchy”.

Bywa jednak tak, że to nie sąd decyduje o tym, by odebrać rodzicom dzieci i skierować je do Domu Dziecka. „Czasem to rodzice przyprowadzają tu pociechy za rękę i mówią: proszę pani, ja z nią nie daję sobie rady, czy ona może tu zostać?” - mówi Renata Orzołek, wychowawczyni Majki. „Mamy u nas trzynastolatkę, której tato jest chory i szedł do szpitala na zabieg. Jej mama nie żyje. Nie miał kto zająć się córką, więc oddał ją do domu dziecka. Sęk w tym, że ona teraz nie chce wracać do domu”.

Jacek do domu dziecka przyszedł sam. Pewnego dnia powiedział sobie: dość. Dość bicia, upokarzania, biedy, wódki. Dość wysłuchiwania, że jest darmozjadem. Zaglądania do pustej lodówki. Strachu przed każdym wejściem pijanego ojca do jego pokoju.

I po szkole, zamiast do domu, przyszedł do bidula. Zapytał, czy może zostać. Chciałby tu mieszkać, bo tylko wtedy ma szanse na ukończenie szkoły. W domu to się nie uda. Będą stale awantury i pijaństwo. Tutaj - słyszał różnie o Domach Dziecka - ale przynajmniej spokój będzie miał zapewniony. I został.

„Zawiadomiliśmy jego rodziców, że on jest u nas”- mówi Wojciech Walczak. „A potem wystąpiliśmy do sądu o ograniczenie praw rodzicielskich. Rzeczywiście, Jacek skończył szkołę i usamodzielnił się. Nie wiem, czy ma kontakt ze swoimi rodzicami”- mówi pan Wojciech.

„Ja pamiętam czternastoletnią dziewczynkę, którą przyprowadził tato” - mówi pani Renata. ”Nie było żadnego wyroku sądu, nic, on po prostu pod wpływem emocji, kłótni podjął taka decyzję. Przyszedł ją oddać do Domu Dziecka. Zostawił na krześle w holu. Odszedł. Przy drzwiach odwrócił się do niej i mówi: Do widzenia, Lauro. A ona - do widzenia”. I koniec. Tak się pożegnali - córka z ojcem.

Już niewiele szokuje panią Renatę. Ale kiedy pewnego dnia zadzwoniła kobieta i zapytała, czy na czas pobytu w sanatorium może tu zostawić dziecko, ręce Renacie opadły. Albo jak tatuś z więzienia zadzwonił do syna, którego nie widział od czterech lat. Napisz synku, że mnie bardzo kochasz i za mną tęsknisz, to może dostanę przepustkę - prosił tato. „Czasem dzieci po prostu nie chcą rozmawiać z rodzicami. Nie podejdą do telefonu i już” - wzdycha pani Renata.

Majka porozmawia zawsze. Majka czeka na mamę w sobotę i we wtorek, cieszy się szalenie, gdy mama wchodzi do jej pokoju, gdy wychodzi - mina Majce rzednie.

Czy Beata weźmie córkę do domu? „Kiedyś pewnie tak” - zamyśla się Beata. „Ale teraz mam na głowie inne sprawy. Jestem w narzeczeństwie, wie pani. Muszę myśleć o ślubie, o remoncie mieszkania, takich rzeczach. O Majce pomyślę później”.
onet.pl


mni eto już i sił,i słó brak,by kometować...Jedynym pozytywem jest fakt,iż sa i dobrzy ludzie-tylko czemu ich tak mało? Jak leków,na receptę z P :-(
Avatar użytkownika
Margaret74
 

Re: Przegląd prasowy

Postprzez paproshka » Pn lip 05, 2010 07:49

Harald Welzer – niemiecki profesor psychologii społecznej po przeanalizowaniu biografii wykonawców masowych, faszystowskich mordów z okresu II Wojny Światowej doszedł do wniosku, że w zasadzie każdy człowiek może być mordercą. W rozmowie z Piotrem Burasem (GW 29-30 maja 2010 nr 124.6942) tak wyjaśnia ten mechanizm psychologiczny.


http://kartkazpodrozy.blog.onet.pl/piek ... 09470762,n

Polecam...
Obrazek
Avatar użytkownika
paproshka
lokator
lokator
 
Posty: 288
Dołączył(a): Cz kwi 15, 2010 11:46
Lokalizacja: Karczew


Re: Przegląd prasowy

Postprzez Iwona » Cz lip 22, 2010 17:25

Zamiast podwyżek dla tych lekarzy którzy w porę nie rozpoznali choroby kasa powinna pójść właśnie na nią.Ktoś za jej zmarnowane życie powinien drogo zapłacić.Zanim rozpoznano tą chorobę była przecież w tylu szpitalach.Obniżyć im pensje do najniższej krajowej a kasę przesyłać Renacie. :-( Teraz każdy się wypiął.Ciekawe czy ci lekarze mają w tym wypadku spokojny sen?
Obrazek
Avatar użytkownika
Iwona
Moderator
Moderator
 
Posty: 3343
Dołączył(a): Śr lis 04, 2009 17:51
Lokalizacja: Białystok

Re: Przegląd prasowy

Postprzez elamirka » Pt lip 23, 2010 10:25

Nie mogę otworzyć tego linku co Małgosia wstawiła,wyskakuje mi błąd...
zrozumiałam,że dziewczyna jest w kiepskim stanie :-( przykro bardzo
"człowiek jest w stanie wytrzymać znacznie więcej aniżeli mu się wydaje..."
Avatar użytkownika
elamirka
przyjaciel forum
przyjaciel forum
 
Posty: 410
Dołączył(a): Śr kwi 14, 2010 08:51
Lokalizacja: okolice Włocławka-kujawsko pomorskie

Re: Przegląd prasowy

Postprzez Margaret74 » Pt lip 23, 2010 12:02

Elu,jak otworzy ci się echodnia-wpisz w wyszukiwarkę:Kielczanka walczy o każdy oddech-wyskoczy link do artykułu-nie wiem dlaczego wyskakuje błąd w obydwu linkach,wczoraj było ok. :?

Masz rację Iwonko,ale Renata nie miała typowych objawów-raz jeden zdarzyło jej się zapalnie płuc..potem te eksperymenty z gruźlicą były koszmarne.Być może miała b.łagodny przebieg do pewnego czasu...szkoda,bo gdyby była odpowiednio wcześnie objęta profilaktyka,miała by pewnie szanse na dłuższe i komfortowe życie.Stan w którym jest wystepuje po ok.30 latach wyniszczającej choroby,a u niej poszło w ciągu 8...Aczkolwiek ta choroba czasem b.agresywnie postępuje u młodziutkich kobiet :cry:
Avatar użytkownika
Margaret74
 

Re: Przegląd prasowy

Postprzez elamirka » Pt lip 23, 2010 12:50

Już wiem o którą to Renatę chodzi
nie mogłam spokojnie czytać... :-(
trzeba wierzyć,że zdąży...

Wiecie z tym diagnozowaniem to tak bywa.Moja starsza siostra choruje na stwardnienie rozsiane już kilkanaście lat,a prawidłową diagnozę postawiono niedawno.Wcześniej chodziła do róznych lekarzy (bo dba o siebie),jak jej leciał wzrok szła do okulisty,jak nie trzymała moczu,do innego i tak krązyła między specjalistami,bo rodzinny (w Płocku) trochę ją wyśmiewał i na ból rąk,czy nóg odpowiadał,że on jak się napracuje,to też go to boli.Dopiero kiedy zaczęła już wyraźnie ciągnąć nogą i poszła do innego lekarza,ten skierował ją na rezonans magnetyczny i okazało się,że zmiany w głowie(place?) już ma od wielu ,wielu lat.Szczęściem okazała się w między czasie jakaś choroba,na którą dostała takie zastrzyki i leczenie,które było zbawienne na SM.I w tej chwili jest w dość dobrej kondycji i porusza się samodzielnie,choć często nie mieści się w futrynę.
Sorry,że tu o tym napisałam,ale tak jakoś mi ona przyszła na myśl.

A mojej siostry synek (gimnazjum) zbiera zakrętki plastikowe dla chłopca chorego właśnie na mukowiscytozę -na kamizelkę,cała szkoła się angażuje oczywiście.

spisałam sobie numer konta,nie mogę inaczej...,każda złotówka się liczy
"człowiek jest w stanie wytrzymać znacznie więcej aniżeli mu się wydaje..."
Avatar użytkownika
elamirka
przyjaciel forum
przyjaciel forum
 
Posty: 410
Dołączył(a): Śr kwi 14, 2010 08:51
Lokalizacja: okolice Włocławka-kujawsko pomorskie

Re: Przegląd prasowy

Postprzez Margaret74 » Pt lip 23, 2010 13:22

Elu,my tez nakrętki zbieramy-od roku!cała szkoła i znajomi sa w to zaangażowani.W moim instytucie też są kartoniki na nie.
Warto też klikać na www.pajacyk.pl czy www.polskieserce.pl Kiedy pokazują się na koniec dnia liczniki,szczególnie z liczba możliwych dzieci do nakarmienia-człek jakoś spokojniej śpi.
Dobrze,że tu piszesz-po to jest ten temat.zakładając go-oczekiwałam dyskusji.
Jestem ciekawa jak Patrykowi idzie w Paryżu,mam nadzieję,że przeszedł pozytywnie kwalifikację :)
Avatar użytkownika
Margaret74
 

Postprzez » Pt lip 23, 2010 13:22

 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Rozmowy o wszystkim

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość