Mój własny przeszczep komórek

Obrazek
Porady i doświadczenia dnia codziennego.

Re: Mój własny przeszczep komórek

Postprzez beta2 » Śr sty 19, 2011 08:25

Anitek dziękuję, wystarczająco podałaś produkty, które możesz spożywać w tym okresie. Dieta zbliżona dla cukrzyków...może bardziej zaostrzona. Jest do przyjęcia (czyt. zjedzenia), tylko jeśli chodzi o mnie, to ten zakaz wypicia kawusi...no, ale cóż, jak nie można - to trzeba i bez niej się obejść :wink: Czy w I etapie zabiegu też musiałaś ją stosować?

Jeśli chodzi o pastę ( bo też mnie to interesowało) zawierającą chlorhexydynę, to sprawdzałam w necie i w jej skład również wchodzi fluor, ale znacznie mniej ppm jonów fluoru w stosunku do innych past.

Jesteś w rękach specjalistów, więc też twierdzę, że będzie dobrze, bo nie może być inaczej
Dołączam się do wszystkich życzących Ci wytrwałości i serdecznie Cię pozdrawiam. :D
Miej serce i patrz w serce, bo...(.....)
Słowa palą, więc pali się słowa. Nikt o treści popiołów nie pyta.
( J. Kaczmarski )
Avatar użytkownika
beta2
lokator
lokator
 
Posty: 295
Dołączył(a): So maja 22, 2010 23:08

Postprzez » Śr sty 19, 2011 08:25

 

Re: Mój własny przeszczep komórek

Postprzez wesola twardzinka » Śr sty 19, 2011 15:09

Słuchajcie Anitka jest po zabiegu na urologii.Miała wyczyszczony pęcherz gdyż nazbierało jej się tam pełno jakiś nieczystości,skrzepów i dlatego miała krwiomocz.Teraz ma się lepiej.Stwierdziła,że czuje się jakby dostała drugie życie.Jak dojdzie do siebie to napisze do nas.Bardzo wszystkim dziękuje za wsparcie.
Obrazek
Avatar użytkownika
wesola twardzinka
domator
domator
 
Posty: 1472
Dołączył(a): So gru 05, 2009 18:10
Lokalizacja: wielkopolska,Ostrów Wlkp

Re: Mój własny przeszczep komórek

Postprzez Iwona » Śr sty 19, 2011 18:07

Dziękuję Wesoła za dobre wieści od Anitki.
Martwiłam się okropnie.
Nadal trzymam za nią kciuki.
Biedulka namęczy się okropnie.
To fakt,wraz z przeszczepem otrzymała nowe życie czyli nowy system immunologiczny.
Nawet szczepienia będzie musiała przejść od nowa po roku czasu tak jak się szczepi małe dzieci. :D
Obrazek
Avatar użytkownika
Iwona
Moderator
Moderator
 
Posty: 3343
Dołączył(a): Śr lis 04, 2009 17:51
Lokalizacja: Białystok

Re: Mój własny przeszczep komórek

Postprzez Margaret74 » Śr sty 19, 2011 18:20

Kolejna porcja dobrych wieści-super.Teraz to już w ogóle powinno iść z górki przysłowiowej :D
Avatar użytkownika
Margaret74
 

Re: Mój własny przeszczep komórek

Postprzez danuta25 » Śr sty 19, 2011 20:16

Same dobre wiadomości, Anitko teraz to jak powiadają dziewczyny tylko z górki, nadal trzymam kciuki
Avatar użytkownika
danuta25
lokator
lokator
 
Posty: 294
Dołączył(a): Śr kwi 07, 2010 18:26
Lokalizacja: wielkopolska ostrów wlkp

Re: Mój własny przeszczep komórek

Postprzez wesola twardzinka » Cz sty 20, 2011 17:20

Nasza Anitka czuje się dobrze a nawet ciut lepiej jak mi to napisała w smsie i jeżeli jutro nie będzie miała żadnych sensacji to chce się troszkę poruszać bo już w łóżku nie może wytrzymać.
Obrazek
Avatar użytkownika
wesola twardzinka
domator
domator
 
Posty: 1472
Dołączył(a): So gru 05, 2009 18:10
Lokalizacja: wielkopolska,Ostrów Wlkp

Re: Mój własny przeszczep komórek

Postprzez Krystyna » Cz sty 20, 2011 18:12

Witaj Anitko. Od "Wesołej "dowiedziałam się o Twoich problemach. Jestem pełna podziwu dla Ciebie i głęboko wierzę, że się uda i wszystko zakończy się dobrze. Ja na szczęście mam twardzinę skórną i szybka reakcja i pomoc lekarzy z Poznania zahamowały chorobę. Do tego zmieniona skóra jest tylko w pasie i trochę na rękach, więc kto nie wie, nawet się nie domyśla, ze choruję. Kiedy czytam wypowiedzi koleżanek chorująch na układową włos się jeży na głowie i jednocześnie chylę głowę, że żyją prawie normalnie, są pełne optymizmu i dobrego humoru. Trzeba się uczyć od Was podejścia do życia. Głęboko wierzę, że Tobie i wszystkim innym się uda wyjść z choroby. Tak trzymać. Najgorsze już za Tobą. Teraz może być tylko lepiej.Pozdrawiam serdecznie. Krystyna
Krystyna
autostopowicz
autostopowicz
 
Posty: 15
Dołączył(a): So lis 21, 2009 12:32

Re: Mój własny przeszczep komórek

Postprzez anitek » Cz sty 20, 2011 22:15

WRACAM DO ŻYWYCH!!!
i szybciutko piszę dalej :D - to moje "dziękczynienie" za Waszą troskę i wsparcie

Dzień dziesiąty
Był nadal koszmarem, krwiomocz nie ustąpił, a nawet się nasilił. I tutaj kilka słów wyjaśnień. W czasie I etapu pierwszy raz w życiu miałam zakładany cewnik, a po jego usunięciu miałam wrażenie, że moja kochana cewka nie jest już taka sama (wiecznie mnie coś drażniło, czasami pojawiała się krew). Po kilku dniach od wyjścia ze szpitala okazało się, że złapałam lekką infekcję dróg moczowych. Oczywiście poszłam do lekarza i zostałam uleczona, przynajmniej tak mi się wtedy wydawało. Kiedy przyszłam na II etap, po jakimś czasie dolegliwości się znowu pojawiły (bardzo delikatne i nie byłam ich pewna, sama nie wiedziałam, co mam z tym zrobić ale lekarzowi oczywiście zgłosiłam). Prawdopodobnie scenariusz był taki, że coś w moim pęcherzu się już działo, a podanie Endoxanu nasiliło te objawy.
Pamiętajcie tylko, że skutki uboczne chemii mogą być różne dla różnych osób, nie sugerujcie się tym, co mnie spotkało.

Wracam do tematu przeszczepu – w tym dniu pani doktor poinformowała mnie, że więcej Endoxanu i ATG nie dostanę, że dawka, którą otrzymałam do tej pory jest wystarczająca i że następnego dnia będzie przeszczep.

Dzień jedenasty - PRZESZCZEP
Nie wierzyłam, że w moim stanie może do niego dojść, ale udało się i wyglądało to tak:
Zabieg odbywa się w pokoju chorego i jest niebolesny. Przeszczepiany materiał przypomina zagęszczoną krew i przetaczany przez wcześniej założone wejście centralne. Podczas przetaczania i przez kilka godzin po zabiegu stale, za pomocą specjalnych aparatów kontrolowana jest czynność serca, ciśnienie krwi i oddychanie. Podczas przetaczania uprzednio zamrożonych komórek macierzystych pacjent często odczuwa nieprzyjemny smak w ustach przypominający przecier pomidorowy. Wywołuje go substancja używana do zamrożenia komórek, jest on usuwany z organizmu podczas oddychania i dlatego w pokoju można wyczuć nieprzyjemny zapach jeszcze przez 24h.
W moim przypadku zabieg trwał około 30min (1 woreczek). Czas trwania zabiegu uzależniony jest od ilości woreczków, w których zgromadzono materiał do przeszczepu. Jednym słowem okazało się, że strach ma wielkie oczy, wyglądało to jak zwykłe przetoczenie krwi.
Cdn.
Avatar użytkownika
anitek
lokator
lokator
 
Posty: 155
Dołączył(a): N lis 29, 2009 18:04

Re: Mój własny przeszczep komórek

Postprzez Margaret74 » Pt sty 21, 2011 08:15

Anitko,super-nawet nie wiesz jak się cieszę :D
Szkoda,że ta paskudna infekcja tak ci dała w kość...,najważniejsze,że i to masz zaleczone solidnie,bo wiadomo,że zakażenia tego typu lubia wracać :?
Trzymaj się dzielnie -czekam na cd. :D
Avatar użytkownika
Margaret74
 

Re: Mój własny przeszczep komórek

Postprzez ibiza13 » Pt sty 21, 2011 08:56

Anitek ekstra, ze jak na razie wszystko jest na najlepszej drodze ku lepszemu :P, ze lekarze odpowiednio zareagowali w szpitalu i masz koniec problemów z pęcherzem. Nadal trzymam kciuki.
"Życie jest albo wielką przygodą, albo niczym." - Helen Keller
W pracy robię TO, a w domu TO

Obrazek
Avatar użytkownika
ibiza13
Administrator
Administrator
 
Posty: 2280
Dołączył(a): N lip 25, 2010 09:06
Lokalizacja: Słupsk/Szczecin

Postprzez » Pt sty 21, 2011 08:56

 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Teoria w Praktyce

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron