Nadeszła wiosna a wraz z nią pojawiła się wszechobecna babka.Wszyscy wiemy,jak wygląda.Oto moja historia z odciskami.
Ponieważ,jak na kobietę,jestem wysoka( co kiedyś było nawet przyczyną moich kompleksów),nigdy nie nosiłam butów na obcasach.Aż w końcu,po 30-ce kupiłam sobie takie z obcasem 12 cm. Przez rok byłam zachwycona,pomimo pojawiających się coraz częściej uporczywych odcisków z boku małych palców.Po jakim czasie nic już nie pomagało. Buty rzuciłam w kąt,ale minął rok a odciski pozostały.
Sięgnęłam w końcu do moich zielarskich książek,ale bez wiary w sukces,który jednak nastąpił.Co prawda zajęło mi to całe 6 m-cy,ale było warto. A więc do rzeczy:
Jak tylko pojawiły się pierwsze listki babki(tej z okrągłymi liśćmi) zrywałam po jednym na każdy odcisk wieczorem,wkładałam w foliowym woreczku do lodówki,rano przykładałam i mocowałam plastrem.Po drodze z pracy do domu zrywałam 2 listki.W domu ścierałam pumeksem lekko zmiękczony okładem odcisk i ponownie przykładałam liść. Wieczorem wychodziłam przed dom,zrywałam 4 listki,2 przykładałam na noc(po użyciu pumeksu) a 2 do woreczka i do lodówki.Rano pumeks,okład... itd.
Odciski przestały boleć dość szybko,ale dopiero w sierpniu uznałam,że odniosłam zwycięstwo.Pewna nie byłam,bo jakieś ciemne punkciki pośrodku każdego odcisku jeszcze widziałam.Ale to jednak był koniec.Minęło już chyba 10 lat i tylko czasami,tak jak teraz wiosną,kiedy patrzę na pierwsze listki babki,to sobie to przypominam.
Powodzenia