Witam wszystkich,
postaram się krótko opisać moją historię z twardziną.
Około rok temu zminiałam okulary i zauważyłam, żę z lewej strony mam zapadniętą skroń ale uznałam, że to wina okularów. Pół roku pożniej zauważyłam, że lewy policzek zapadł mi się i nad ustami pojawiła się zmarszczka. Uznałam, że ma prawo się coś dziać z twarzą no bo jak się kończy 40 lat no to już skóra nie ta. Ale kiedy policzek zaczął mnie piecz i dodakowo pojawiły się bóle głowy i drgania lewej powieki no to się przestraszyłam i poszłam do neurologa. Pan dokot zlecił szybko rezonans magnetyczny głowy i konsultację w poradni dermatologicznej najlepiej na Koszykowej w Warszawie (jestem z Legionowa pod Warszawą). Zapisałam się - termin listopad 2018 Poszłam prywatnie do Pani doktor, która leczy w poradni na Koszykowej i ta natychmiast przjęła mnie już na NFZi skierowała na badania do kliniki. Dwa dni temu wyszłam ze szpitala z diagnozą twardzina linijna jednostronne opadanie twarzy. Na wynikia ANA jeszcze czekam. Badanie USG brzucha brak zmian, prześwietlenie klatki brak zmian, rezonans głowy neurologicznie ok, potwierdzło różnice w grubości tkani między lewą a prawą stroną. Leczenie zastrzyki raz w tygodniu metotreksat + kwas foliowy , dwa razy dziennie Vesel Due na poprawę krążenia. To tyle historii. Wiadomo zaczęłam szukaćw internecie wiadomości o chorobie i tak znalazłam WAS. Super , że jest takie forum. Bo psychicznie nie jestem w najlepszym stanie. Wiem, że każy choruje inaczej ale w szpitalu spotkałam matkę z synem chorujących na twardzinę a choroba podobno nie jest dziedziczna a ja mam dwójkę dzieciaków.