Alicyjko niestety czasami tak jest, że zamiast do lekarz to trafimy do konowała. W każdej grupie trafiają się czarne owce. Szkoda, że tacy lekarze trafiają się, gdy pomocy potrzebują dzieci. U mnie to powoduje "otwarcie noża w kieszeni". W moim przypadku miałam dużo szczęścia, bo nigdy mnie żaden lekarz nie olał i nie potraktował jak 5 koło u wozu.
Jeżeli już tylu lekarzy, po objawach, stwierdziło, że Twój synek choruje na morpheę to pewnie biopsja to tylko potwierdzi. Dobrze, że dostałaś sierowanie na oddział, bo tam przebadają Twojego synka od góry do dołu.
alicyjka napisał(a):napisz mi prosze jak wygladaja twoje zmiany na skorze? czy one bolą ?czy masz je w duzym stopniu rozsiane? tak bym chciała alby moj syn miał to tylko na tułowiu:( i czy Ty w jakiś sposób się leczysz?bo z tego co się orientowałam to nie ma skutecznego leczenia...Pozdrawiam ciepło nawet nie wiesz jak się cieszę ze odpowiedziałaś na moj post.
Moje zmiany na skórze wyglądają inaczej niż u Twojego synka, gdyż miałam rozpoznaną twardzinę linijną, a ona daje inne zmiany na skórze. Przede wszystkim, przy mojej odmianie twardziny, zmiany są na kończynach i mają podłużny kształt. Moja blizna objęła całą lewą nogę. Nie boli, tylko skóra na niej bardziej się przsesusza niż na innych częściach ciała. Gdy chorowałam na twardzinę linijną to wtedy leczono (lata osiemdziesiąte) ją przy pomocy zastrzyków z penicyliny, które przyjmowałam 2 lata, oczywiście były przerwy między seriami zastrzyków. Po 2 latach zlecono mi piascledinę, którą przyjmowałam 3 lata. Po tym okresie stwierdzono zaleczenie. Poza pencyliną i piasclediną przyjmowałam wit. E. Bliznę też smarowałam jakąś maścią, ale jaką to nie pamiętam, gdyż było to wiele, wiele lat temu, a do tego byłam dzieckiem i nie przywiązywałam do tego wagi. Teraz moje leczenie wygląd inaczej, gdy zmiany na skórze są zaleczone i się nie zmieniają. Obecnie mam rozpoznanie: mieszana choroba tkanki łącznej, a to leczy się bardziej inwazyjnymi metodami. Niektórzy lekarze przy rozpoznaniu morphea też zlecają inwazyjne leczenie, ale to jest różnie. Niektórzy, jak już usłyszałaś, twierdzą że twardziny skórnej nie leczy się. Wg mnie i mojej dermatolog, nie powinni tak mówić i robić, bo każdą odmianę twardziny trzeba leczyć - tylko trzeba podjąć decyzję czy mniej, czy bardziej inwazyjną metodę leczenie się wybierze. Na pewno przy tak małym dziecku będzie to trudna decyzja. Na pewno lekarze będą starali się jak najbardziej pomóc Twojemu synkowi, przy jak najmniejszym obciążeniu dla jego organizmu.
Gdy już będziecie po wizycie na oddziale to napisz. W ogóle pisz jak będziesz miała jakieś pytania, albo coś zauważysz. Nie ma za co dziękować. w końcu po to jest forum, abyśmy pisali i wzajemnie sobie pomagali.
Pozdrawiam.