Zapewne Wam wspominałam,ze moja fizjoterapeutka na rehabilitacji namawiała mnie abym starała się o stopień niepełnosprawności. Od reumatolog zaświadczenie otrzymałam po 3 tygodniach z data sprzed 3 tygodni, no i został mi tydzień na zebranie reszty zaświadczeń tylko (miesiąc ważne) . Wiadomo,ze neurolog i kardiolog mnie na cito nie przyjmą, poszłam do rodzinnej z cała dokumentacja a zebrała się tego niezła książka przed te lata haha. Rodzina wiedziała o mnie tyle co wyczytała z papierów bo widziała mnie po raz drugi ( zmiana przechodni). Migiem mi wypełniła wniosek, no porażka będzie pomyślałam i złożyłam dokumentacje w dziale orzecznictwa o niepełnosprawności UM.. Szybko mi wyznaczono termin badania. Weszłam do gabinetu, siedzi se babaka bez faktucha i plakietki i grom wie kto to jest, no to se pomyślałam,ze to badanie wstępne jakies a orzecznik będzie potem, bo miałam jeszcze iść do innego pokoju. Babka mnie się zapytała co mnie najbardziej boli, to jej odpowiedziałam,że ż" i kręgosłup Zapytała mnie od ilu lat leczę się u reumatologa, zbadała mnie, popatrzyła na dłonie, zmierzyła ciśnienie i kazała iśc do następnego pokoju. Wychodzę, a ona mnie pyta czemu ja nic nie mówiłam,ze na twardzinę choruja. Obejrzałam się i jej odpowiedziałam, ,, a to też" i se poszłam W następnym pokoju to juz tylko był wywiad z pania z działu niepełnosprawności i koniec. Czekam tydzień na decyzję. Byłam pewna,ze wcale nie dostanę, albo tylko lekki stopień w najlepszym wypadku. Toż ja nic nie ponarzekałam, nic nie opowiedziałam, ani o granatowych dłoniach, o ograniczeniach o bólu itp. No kretynka ze mnie i tylko do siebie mogę mieć żal.
Wczoraj odebrałam orzeczenie i byłam w kolejnym głębokim szoku, bo mi dali umiarkowany stopień. Kod wskazuje na narząd ruchu, ale już karta parkingowa nie przysługuje ( w necie czytałam,ze tak, ale widocznie są jakies obostrzenia w przepisach, a że nogi mam 2 i chodzę, to nie dali. A w nosie myślę, prawko mam wiele lat, ale auta brak, kłócić się nie będę Tak oto roztrzepana Iwonka dostała niespodziewany dar od losu.