Co warto zobaczyć w Polsce i nie tylko ...

Obrazek
Co warto przeczytać, zobaczyć, czego posłuchać...

Re: CO WARTO ZOBACZYĆ W POLSCE I NIE TYLKO....

Postprzez Iwona » So cze 19, 2010 08:21

A to może przydać się dla Mielniora i nie tylko.Zawsze może łatwiej nawiązać nowe znajomości z krajanami w Irlandii :D
Portal turystyczny dla mieszkańców Wielkiej Brytanii i Irlandii
Obrazek
Avatar użytkownika
Iwona
Moderator
Moderator
 
Posty: 3343
Dołączył(a): Śr lis 04, 2009 17:51
Lokalizacja: Białystok

Postprzez » So cze 19, 2010 08:21

 

Re: CO WARTO ZOBACZYĆ W POLSCE I NIE TYLKO....

Postprzez Margaret74 » So cze 19, 2010 15:01

z tego co ja się orientuję,to za granica ...Polak-Polakowi wilkiem...niestety :-( skrajnie tacy jesteśmy-albo się wielce solidaryzujemy,albo wydłubujemy sobie oczy :x
Avatar użytkownika
Margaret74
 

Re: CO WARTO ZOBACZYĆ W POLSCE I NIE TYLKO....

Postprzez Mielnior » N cze 27, 2010 14:54

Dzięki Iwona, faktycznie może się przydać. Margo, to prawda, co piszesz. Ale muszę powiedzieć, że ostatnio wszyscy rodacy, których spotykam okazują się życzliwi, pomocni, otwarci, albo nawet jeśli nie to, to przynajmniej nie próbują szkodzić innym. Nie wiem, czy tak jest wszędzie, ale tu odczuwam coś takiego, że ludzie powoli dojrzewają do tego i chyba wszystkich męczy taka opinia o nas samych. Pewnie wciąż się zdarzają przykre sceny, piszę jedynie, że procent tych ludzi tak jakby spadał. Sam niedawno nawiązałem kontakt z dwiema grupami "wyczynowymi" tu w Irl. Jedna chodzi po górach - robią sobie wycieczki co jakiś czas, a druga zajmuje się spadaniem z nieba :lol: . Ta druga, co prawda nie jest polską, ale w grupie członków klubu liczącego ok. 200 osób jest ponad 20 Polaków i nie znam ich jeszcze, ale słyszałem bardzo dobre opinie o nich.
-"Nie da się.."
- Co się nie da?? Wszystko się da! :D
Avatar użytkownika
Mielnior
Administrator
Administrator
 
Posty: 591
Dołączył(a): Cz lut 11, 2010 23:20
Lokalizacja: Dublin na chwilę obecną

Re: CO WARTO ZOBACZYĆ W POLSCE I NIE TYLKO....

Postprzez Margaret74 » N lip 18, 2010 07:24

Obudzone upiory?

Obrazek

W Sławkowie mówią, że kiedy zamkowe mury ponownie ujrzały światło dzienne, uwolniono klątwę. Czy to miejsce jest przeklęte?

Odkąd odkopano średniowieczne ruiny zamku w Sławkowie, dzieją się wokół tego miejsca rzeczy dziwne i niezrozumiałe. Jakby jego dawni mieszkańcy brali odwet za to, że ktoś im zakłócił wielowiekowy spokój.

A to nogę ktoś złamie, albo spadnie do dołu na głowę. A to sprawne urządzenia nagle przestają działać, gdy znajdą się w pobliżu kamiennych głazów pamiętających biskupów krakowskich, którzy wznieśli tę potężną twierdzę w XIII wieku.

Starszy niż Wawel
Czarna seria trwa nieprzerwanie od połowy lat 80., odkąd archeolog Jacek Pierzak odkrył to miejsce dla historii.

- Na pewno chce pani pisać o sławkowskim zamku? - docieka z troską, ale w tym pytaniu jest też ostrzeżenie, że lepiej mieć się na baczności. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z klątwą biskupów krakowskich, o której mówią mieszkańcy Sławkowa?
- Jako naukowiec i badacz przeszłości, nie dopuszczam myśli o działaniu sił tajemnych. Nie dowierzam w nadzwyczajne, nadprzyrodzone znaki i za każdym razem próbuję tłumaczyć je sobie racjonalnie - wyjaśnia Pierzak.Ruiny zamku przez długie wieki przykryte były grubą warstwą ziemi. Rosła na nich trawa i drzewa, a tylko niewielkie wzniesienie podpowiadało, że to tutaj właśnie powinno być zamczysko, o którym wspominały źródła pisane.
Nikt w Sławkowie nie mówił o fatum do czasu, aż pojawił się tam zespół badaczy na czele z Jackiem Pierzakiem, wojewódzkim konserwatorem zabytków archeologicznych w Katowicach.
Archeolodzy odkopali najpierw na wzgórzu niewielki fragment mieszkalnej twierdzy z XIII wieku, ale kolejne dni przynosiły nowe rewelacje.
- Jednak wyłącznie na tym stanowisku archeologicznym od początku mamy do czynienia z pechem i splotem przedziwnych zbiegów okoliczności. Jest ich za dużo, żeby przejść obok nich obojętnie.

Obrazek

Rozmiary zamku były gigantyczne, jak na ówczesne lata. Mury obronne w obwodzie miały długość ponad 270 metrów, a ich grubość przekraczała 2 metry.
W dodatku były murowane i pod tym względem rezydencja mogła śmiało konkurować z ówczesnymi zamkami książęcymi na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu i na Ostrówku w Opolu. Nawet zamek na Wawelu w Krakowie miał jeszcze drewniano-ziemne obwałowania.
Gdy tylko w połowie lat 80. spróbowano wydrzeć spod powierzchni tajemnice byłych właścicieli, doszło do nieszczęść. Kopać trzeba było głęboko, na ponad cztery metry. Już w pierwszych miesiącach tych prac do głębokiego wykopu wpadł chłopiec, głową w dół. Jedni mówią o pechu, inni o cudownym ocaleniu, bo spadł dokładnie między dwa kamienie i uderzył w ziemię. Inaczej by nie przeżył.
Potem zginęli dwaj robotnicy, rekonstruujący mury, które dziś można podziwiać w sławkowskim rezerwacie archeologicznym. Jeden z mężczyzn spadł z rusztowania i zginął na miejscu. Drugi zachorował na jakąś dziwną chorobę.

Klątwa biskupów
Zamek obronny biskupów krakowskich datowany jest na 1283 rok, choć możliwe, że jego budowa ruszyła wcześniej. Miał za zadanie bronić od strony Krakowa dostępu do miasta, które wówczas otoczone było z trzech stron zakolem rzeki Biała Przemsza.
Jego kształt o wymiarach 124 na 90 metrów i wysokości 6-7 metrów był imponujący. Grube mury dodatkowo wzmocnione zostały na skrzydłach prostokątnymi półbasztami, otwartymi od strony bronionego terenu.
Pierwszym budowniczym zamku był bp Paweł z Przemankowa, ale wkrótce przerwał roboty, bo został uwięziony przez księcia krakowsko-sandomierskiego Leszka Czarnego.
- Książę prawdopodobnie poczuł się zagrożony coraz mocniejszą pozycją biskupa, który władał już wówczas ogromnym majątkiem i odmówił mu kolejnych przywilejów - przypomina Jacek Pierzak.
- Leszek Czarny wezwał go do siebie do Łagowa (Kielecczyzna), złożył mu na czole braterski pocałunek i po tym uwięził. Z Łagowa do Sieradza, rodowego zamku księdza, wiózł go skrępowanego na wozie drabiniastym, co było dodatkowym upokorzeniem dla biskupa.
Paweł z Przemankowa straciłby życie w lochu, gdyby nie upomniał się o niego papież IV. Zagroził Leszkowi klątwą i książę, chcąc nie chcąc, wypuścił biskupa na wolność.
Nie tylko oddał mu wszystkie dobra, ale też wypłacił ogromne odszkodowanie, dzięki czemu budowa warownego zamczyska w Sławkowie mogła być kontynuowana.
Biskup zaniechał jednak wielkich planów i poprzestał na przerobieniu jednej z półbaszt na wieżę mieszkalną.
Dziś jej fragmenty udostępnione są do zwiedzania, obok wieży bramnej, dobudówki do gotyckiej wieży, która prawdopodobnie mieściła pomieszczenia gospodarcze lub klatkę schodową i fosy.
Rezerwat archeologiczny też powstawał nie bez dziwnych i zaskakujących przeszkód. Trzeba było wywieźć ogromne zwały ziemi usunięte z fragmentów murów. Przyjechała jedna sprawna koparka i natychmiast się popsuła. Zawezwano drugą, trzecią, i to samo.
- To sprawa niekompetencji ludzi, a nie sprzętu - skomentowano całkiem rozsądnie. Archeolodzy poprosili wtedy w pobliskiej Hucie Katowice o wsparcie i ciężki sprzęt. Ale... przyjechała potężna koparka, szufla na długim wysięgniku zamachnęła się dwa razy i... zepsuł się układ hydrauliczny.
- To niemożliwie, urządzenie było sprawne. Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego - złorzeczył operator. Zanim jednak wystąpiła awaria, rozpędzona szufla koparki o mały włos nie staranowała stojącego obok archeologa. W ostatniej chwili zdążył paść na ziemię.
Ludzie zaczęli powtarzać, że kiedy zamkowe mury ponownie ujrzały światło dzienne, uwolniono klątwę. Za życia właścicieli nie działo się tu dobrze i miejsce jest przeklęte. Źródła pisane podają, że biskup Paweł z Przemankowa porwał z klasztoru w Calais mniszkę i więził na zamku wbrew jej woli.
Jego następca, biskup Jan Muskata, rozbudował warownię, otaczając ją wałem ziemnym i fosą, ale popadł w konflikt z Władysławem Łokietkiem, stając po stronie władców czeskich ubiegających się o tron krakowski.
Muskata dysponował oddziałami zaciężnymi i toczył regularne boje z Łokietkiem. Był jego zaciętym wrogiem.
Na zmianę zamek trafiał w ręce wojsk polskich i czeskich, a w końcu węgierskich, które pospieszyły na pomoc Łokietkowi. Spór znów rozwiązał papież. Jan XXII w 1328 roku nakazał wycofanie wojsk węgierskich ze Sławkowa.
Najemnicy Muskaty dodatkowo grabili i dręczyli okoliczną ludność. Zginęło wówczas wielu niewinnych ludzi. Dla sławkowian były to ciężkie czasy.
- O wyczynach Muskaty było bardzo głośno. W jego sprawie interweniował arcybiskup gnieźnieński Jakub Świnka. Obłożył go klątwą i wytoczył proces z powodu jego niecnego zachowania - przypomina Jacek Pierzak.
Zapisano wówczas, że biskup był źródłem i początkiem wszelkiego zła, a szczególnie "ździerstw, pożarów, zabójstw, profanacji kościołów i cmentarzy".
Ostatecznie w 1455 roku zamek padł łupem oddziałów zaciężnych Kazimierza Jagiellończyka walczących przeciwko Krzyżakom. Gdy polsko-morawskie wojsko nie dostało żołdu, ruszyło na Sławków. Zamek nie został już odbudowany i jego złą reputację przykryła ziemia.
To tylko zwykły pech?
Jacek Pierzak nie wierzy w żadną klątwę biskupów. Rozsądek mu na to nie pozwala. To miejsce emanuje spokojem, ale człowiek ma wrażenie, że nie jest sam, że cała przeszłość przemawia do niego.
Kiedy przez telefon uzgadniam z nim szczegóły tekstu, nagle jego głos milknie w słuchawce. Telefon został zablokowany na pół godziny.
- To mnie wcale nie dziwi - komentuje z uśmiechem. - Jak ostatnio rozmawiałem przez telefon o Sławkowie, pojawiły mi się na wyświetlaczu chińskie znaki.
Koledzy z Niemiec gratulują mu, że świetnie buduje legendę wokół tego zabytku.
- Problem w tym, że niczego takiego nie robimy. To dzieje się samo - mówi Jacek Pierzak.
Kiedyś przyjechał do Sławkowa archeolog z Krakowa i z przymrużeniem oka słuchał opowieści o fatum roztoczonym nad zamczyskiem. Gdy zrobił parę kroków, spadły mu okulary i stłukły się. W drodze powrotnej zepsuł mu się samochód. Zwykły pech?
Innym razem na terenie rezerwatu archeologicznego trzeba było wykosić trawę.
- Przejeżdżam do Sławkowa, a tu połowa terenu skoszona. Pytam, dlaczego? Bo kosiarka się zepsuła - opowiada Jacek Pierzak. Pracownik był solidny, poszedł do domu po kosę i w drodze powrotnej złamał nogę.

Znów zwykły pech?
Autor: Teresa Sernik Źródła: Polska - The Times
http://www.onet.pl





Polska - Kraków - tajemnice krypty reformatów

I jeszcze jedno-koniecznie zajrzyjcie!

[Polska - Kraków - tajemnice krypty reformatów
Avatar użytkownika
Margaret74
 

Re: CO WARTO ZOBACZYĆ W POLSCE I NIE TYLKO....

Postprzez paproshka » Pn lip 26, 2010 07:48

W tym roku po raz pierwszy byłam w Wilczym Szańcu w Gierłoży i szczerze polecam taką wycieczkę- trasa ma 2,5 kilometra, jest pani przewodnik, która świetnie opowiada no i widoki też niczego sobie :wink:

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

A to fragment śluzy Kanału Mazurskiego, który miał połączyć jeziora mazurskie z Bałtykiem
Obrazek
Obrazek
Avatar użytkownika
paproshka
lokator
lokator
 
Posty: 288
Dołączył(a): Cz kwi 15, 2010 11:46
Lokalizacja: Karczew

Re: CO WARTO ZOBACZYĆ W POLSCE I NIE TYLKO....

Postprzez Iwona » Pn lip 26, 2010 12:08

Fakt,fajne miejsce.Byłam tam ponad 20 lat temu. :D
Obrazek
Avatar użytkownika
Iwona
Moderator
Moderator
 
Posty: 3343
Dołączył(a): Śr lis 04, 2009 17:51
Lokalizacja: Białystok

Re: CO WARTO ZOBACZYĆ W POLSCE I NIE TYLKO....

Postprzez Margaret74 » Śr kwi 27, 2011 07:11

ZAMEK MOSZNA

Obrazek

Zamek Moszna jest jednym z najpiękniejszych zamków w Polsce. Położony jest w połowie drogi z Krapkowic do Prudnika w miejscowości Moszna. Nazwa wsi pochodzi od słowa moszna - w topografii oznaczającego dolinę. Jego budowę rozpoczęto w XVII wieku, w przeszłości Zamek Moszna należał do rodu Tiele-Wincklerów, dziś znajduje się tam Centrum Terapii Nerwic.
99 wież i wieżyczek

Zamek Moszna najbardziej urzeka przybyłych turystów niezwykłą liczbą ślicznych wież i wieżyczek. W sumie jest ich wszystkich dokładnie 99. Nadają one tej budowli niezwykłego uroku, to dzięki nim zamek często jest określany jako "polski Disneyland" lub "bajkowy zamek". W najwyższej wieży zamku znajduje się szkielet człowieka, który został tam umieszczony przez uczniów jednej ze szkół wiele lat temu, do dziś jest on jedną z atrakcji.(a jednak miałam dobre skojarzenie-faktycznie jak u Disney'a :wink: )

zajrzyjcie TUTAJ-warto :)

A skoro jesteśmy w tym rejonie ,to i warto zajrzeć do REZERWATU PRZYRODY ŁĘŻCZOK :wink:

Obrazek

Rezerwat przyrody Łężczok – leśny rezerwat przyrody w województwie śląskim, w powiecie raciborskim położony pomiędzy Raciborzem, Nędzą, Zawadą Książęcą i Babicami. Znajduje się na terenie Parku Krajobrazowego "Cysterskie Kompozycje Krajobrazowe Rud Wielkich". Posiada bogatą faunę oraz florę, podziwiać można w nim m.in. ponad połowę gatunków ptaków żyjących w Polsce. Przechodzą przez niego dwa szlaki turystyczne oraz jedna trasa rowerowa. Status rezerwatu posiada od 23 stycznia 1957 roku.

Reszta informacji tutaj

Może Agnieszka podzieli się wrażeniami-w końcu to ona tam była (?) :idea: :)
Avatar użytkownika
Margaret74
 

Re: CO WARTO ZOBACZYĆ W POLSCE I NIE TYLKO....

Postprzez Margaret74 » Cz maja 12, 2011 09:11

PARK MUŻAKOWSKI,ŁUK MUŻAKOWSKI

Park Mużakowski uznany jest za jeden z najznakomitszych przykładów sztuki ogrodowej w Europie, został wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Powstał w latach 1815 - 1845 i na dobrą sprawę nigdy nie został ukończony. Zajmuje ponad 1000 hektarów zarówno na niemieckim brzegu, jak i polskim brzegu Nysy Łużyckiej.
Idea utworzenia w okolicy Bad Muskau wielkoprzestrzennego parku krajobrazowego powstała około roku 1815. Trzydziestoletni wówczas Hermann Ludwik Heinrich von Pueckler, od czterech lat właściciel dóbr mużakowskich, napisał - jak byśmy to dziś powiedzieli - list otwarty do mieszczan. Książę wymarzył sobie park symbol, który łączyć miał z sobą harmonijnie miasto, wioski, rolnictwo, przemysł, lasy, jeziora... Krótko mówiąc miał to być świat idealny.(tak na marginesie pisząc-ponoć książe w ramach bliskiego kontaktu z naturą,uwielbiał galopować nago na koniu -przyp.własne :wink: )
Park powstał w latach 1815 - 1845 i na dobrą sprawę nigdy nie został ukończony. Projekt przerósł zarówno możliwości inwestycyjne, jak i finansowe pomysłodawcy, który w połowie lat 40. stanął u progu bankructwa i musiał sprzedać swoje dobra wraz z... marzeniami.
Park Mużakowski zajmuje ponad 1000 hektarów zarówno na niemieckim brzegu, jak i polskim brzegu Nysy Łużyckiej. Najczęściej odwiedzane punkty to wiadukt, most książęcy, pawilon parkowy , Kamień Pucklera, skąd rozciąga się wspaniały widok na leżący już po niemieckiej stronie zamek...

Link do cudnych fotek :arrow: http://www.national-geographic.pl/foto/ ... uzakowski/

Co szczególnie w parku zachwyca prócz zieleni,to ...mosty,zobaczcie:

Most Arkadowy
Most Królewski

oraz ...jeziorka w parku ,które mają kolor brązowy(Staw Kołkowy ),czerwony(zbiornik Afryka) czy też nawet turkusowy(zbiornik w Bronowicach).Największe skupiska jezior można tam znaleźć na północy i południu parku.Nie są to naturalne,a sztuczne zbiorniki.Na Łuku Mużakowskim znajduje się właśnie największe w Polsce-razem z pobliską częścią niemiecką-największe w Europie-pojezierze antropogeniczne-110 zbiorników powstało po eksploatacji węgla brunatnego,glin,piasku i żwiru.

Tutaj znajdziecie opis turystyczny szlaku ,dojazdu w ogóle do parku oraz najciekawszych zakątków tego regionu: Jedna rzeka,dwa państwa...
Będąc w tej okolicy ,nie sposób też pominąć Skansenu w Buczynach ,gdzie można zachwycić się kultura łużycką.

Sama się zachwyciłam tym regionem -nieśmiało planuję wypad letni właśnie tam.Zobaczymy czy się uda. :wink:


A to w szczególności każdy powinien znać :wink:
:arrow: Polskie obiekty na Liście Światowego Dziedzictwa
Avatar użytkownika
Margaret74
 

Re: ALBUM III

Postprzez ibiza13 » Pt lip 01, 2011 10:37

W końcu obrobiłam zdjęcia. Wrzucam parę, a właściwie paręnaście fotek. Miałam trochę problemu, które wybrać, bo trochę zdjęć natrzaskaliśmy, a właściwie to Czarek (zawsze ktoś musi być winny :wink: ).

To zaczynam od początku.

W Boże Ciało odwiedziliśmy parę miejscowości niedaleko Szczecina. Pierwsze na tapecie jest Nowe Warpno wraz z miejscowością wcieloną do niego - Karszno.
Widok na jezioro Nowowarpieńskie, który rozpościera się spod kościoła w Karsznie (na następnej fotce) oraz pałac w Karsznie - trochę zniszczony, wcześniej mieściła się w nim jednostka Straży Granicznej, obecnie Książnica Pomorska ma tam swoje magazyny.

Obrazek Obrazek Obrazek

Teraz Nowe Warpno . Na dwóch pierwszych zdjęciach uwieczniliśmy Urząd Miasta i Gminy w Nowym Warpnie. Następnie jeden z niewielu ocalałych budynków mieszkalnych o konstrukcji ryglowej (niestety nie wiem czy to szachulec, czy mur pruski, bo jest otynkowany).

Obrazek Obrazek Obrazek

Nie mogło obyć się bez fotki przy pompie :mrgreen: :lol: :D .

Obrazek

Ozdobne wejście na Aleję Żeglarzy i do Portu Jachtowego. W Alei Żeglarzy swoją płytę pamiątkowa ma m. in. kpt. Krzysztof Baranowski.

Obrazek Obrazek

Widok z portu na niemiecką stronę Jeziora Nowowarpieńskiego.

Obrazek

Zabytkowy piec w kościele w Nowym Warpnie – pewnie zimą ławki znajdujące się najbliżej pieca są najbardziej oblegane :wink: :mrgreen: .

Obrazek

Z Nowego Warpna udaliśmy się do miejscowości, która ma dość śmieszną nazwę – Stolec. Pomimo niezbyt ładnej nazwy jest tam parę rzeczy wartych zobaczenia.
Pień drzewa, na którym pięknie oplata się wiciokrzew pomorski, następnie pomnik nagrobny jednego z właścicieli pałacu w Stolcu oraz kościół, przy którym znajduje się poniemiecki, strasznie zaniedbany cmentarz. Aby zobaczyć z bliska pomnik nagrobny musieliśmy przedzierać się przez pokrzywy oraz inną bujną roślinność. Momentami żałowałam, że nie mamy przy sobie maczety :wink: .

Obrazek Obrazek Obrazek

Pałac w Stolcu – brama wjazdowa, zabytkowy cis „Barnim”(2 zdjęcia, na drugim pień), pozostałość fontanny, widok na pałac. Obecnie budynek pałacu znajduje się we władaniu Uniwersytetu Szczecińskiego, ale jak widzicie na zdjęciach nic się nie dzieje – budynek marnieje.

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Następne fotki dotyczą już naszego wyjazdu w okolice Piły.

Bialośliwie, w którym odbywał się Zlot Miłośników Kolei Wąskotorowych. Na pierwsze fotce - właściwy człowiek na właściwym miejscu (ja w małej lokomotywie :wink: :lol: , na następnej w wagoniku).

Obrazek Obrazek

Teraz skansen w Osieku – widoczki.

Obrazek Obrazek

Ja i pompa strażacka, nie ma jak w szkole, w kolejce za chlebem, pokaz wyplatania sieci rybackich i na koniec to co najlepsze - degustacja likieru kawowego, który nosi nazwę "Kropelki Jana".

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

I to by było na tyle. Miłego oglądania.
Ostatnio edytowano Pn lip 25, 2011 11:39 przez ibiza13, łącznie edytowano 1 raz
"Życie jest albo wielką przygodą, albo niczym." - Helen Keller
W pracy robię TO, a w domu TO

Obrazek
Avatar użytkownika
ibiza13
Administrator
Administrator
 
Posty: 2278
Dołączył(a): N lip 25, 2010 09:06
Lokalizacja: Słupsk/Szczecin

Re: ALBUM III

Postprzez wesola twardzinka » Pt lip 01, 2011 15:12

Marzenko zdjęcia przepiękne.Widoki niesamowite.I proszę jakie piękne miejsca kryje nasza Polska.Oczywiście ty na tych zdjęciach wyglądasz kwitnąco.
Obrazek
Avatar użytkownika
wesola twardzinka
domator
domator
 
Posty: 1472
Dołączył(a): So gru 05, 2009 18:10
Lokalizacja: wielkopolska,Ostrów Wlkp

Postprzez » Pt lip 01, 2011 15:12

 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Kultura i sztuka

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 1 gość

cron